Kiedy te wakacje minęły? Dopiero co był czerwiec i szykowałam się na moją wyprawę życia. A tu już szkoła, podręczniki, zeszyty i pierwsze jesienne liście na drzewach…
Myślę sobie jednak, że zmiana pór roku to całkiem fajna rzecz “wymyślona” przez przyrodę. I całkiem niegłupia, kiedy spojrzeć na nią oczami słynnego aktora Jeremy Ironsa. Co prawda, w wywiadzie, który udostępniam, mówi on o całkiem czym innym, mianowicie zadłużeniu biednych krajów wobec bogatych (też warto posłuchać). Dotyka on jednak w którymś momencie czegoś bardzo ważnego z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju – mianowicie kiedy mówi o tym, że od czasów rewolucji przemysłowej za dużo pracujemy, że wmówiono nam, że tak trzeba i że kiedyś było zupełnie inaczej. Sadzili na zimę ziemniaki, a potem bawili się, jedli, pili i czekali aż ziemniaki wyrosną. Oczywiście, to duże uproszczenie, bo każdy, kto zna się trochę na pracy rolników, wie, że potem, na wiosnę jest wysiewanie zbóż itd., a w międzyczasie – wszystkie prace związane z hodowlą zwierząt gospodarskich, które przecież każdy rolnik ma 🙂
Mimo jednak tego uproszczenia, jest tutaj pewien bardzo ważny przekaz. Jaki? Otóż nikt z nas nie jest stworzony do ciągłej pracy. Jeśli ktoś jest pracoholikiem i twierdzi, że to dlatego, że kocha swoją pracę, to z całą pewnością się myli albo nakłada sobie swoją interpretację, która pomaga mu zaakceptować własną ułomność, żeby nie powiedzieć chorobę (nie bez powodu to słowo ma przyrostek “-holik”).
Bo żeby dobrze pracować, trzeba też umieć dobrze wypoczywać,
a co najmniej trzeba umieć odpoczywać jakkolwiek – dawać sobie na to czas, pozwolić sobie na odrobinę luzu, na nicnierobienie, nie karać się za spędzenie soboty w łóżku z książką, nie zakazywać sobie wyjść z pracy o normalnej porze, mimo że nie wszystko zostało jeszcze zrobione.
W internetach pełno jest pomysłów i sposobów na efektywny wypoczynek. Jeśli wpiszecie takie hasło w wyszukiwarkę, znajdziecie setki materiałów na ten temat. Bo nie ma się co oszukiwać – ciało i umysł mamy tylko jedno. I jedno bez drugiego nie za bardzo dobrze się czuje 😉 Nigdy przecież nie słyszymy o tym, żeby w zmęczonym ciele pracował wypoczęty umysł. I niby można mieć zmęczony umysł w wypoczętym ciele, ale w żaden sposób nie przekłada się to na naszą efektywność w pracy, prawda?
Tak więc kiedy zmieniają się pory roku, to przyroda chce nam coś powiedzieć.
Jesienią każe nam ciutkę zwolnić po szaleństwach lata, wejść w pewien stały rytm, uspokoić ciało i duszę, zregenerować się, przygotować do zimy, kiedy tak jak przyroda, trochę się hibernujemy (dni są krótsze, noce długie, słońca mniej, więc i poweru mniej), aby potem obudzić się od nowa na wiosnę i cieszyć pięknem tego świata, a co najważniejsze – naszym dobrym zdrowiem (fizycznym, ale też psychicznym).
Poszukajmy więc własnego rytmu, ale w zgodzie ze swoim ciałem i dla dobra naszego umysłu. Posłuchajmy przyrody – ona dobrze wie, co robi 🙂
Świetny post! 🙂 Wprawił mnie w kilka przemyśleń. Dziękuję 🙂