Zaczęło się od opakowań. Pamiętacie, jak byliście dziećmi i Mikołaj przynosił Wam (znaczy „zostawiał” gdzieś – pod choinką, poduszką) prezenty i ten moment… odpakowywania. Mimo że przez ponad czterdzieści lat mojego życia spowszedniało mi to i radochę mam przede wszystkim patrząc, jak prezenty odpakowują ci, których to ja sama obdarowałam, to jednak… resibo przekonało mnie, że wciąż tkwi we mnie jeszcze dziecko.
Oto dostałam ekotorebkę (kto by się ważył wręczyć mi jakąś inną?!), a w niej… różne tekturowe tuby w „tekturowym” kolorze (swoją drogą – ktoś kiedyś nazwał ten kolor?). Tekturowe, ale jednak z takimi uroczymi, pełnymi prostej elegancji etykietami, bezpretensjonalne, wyraźnie podkreślające eko-zawartość…
Ich otwieranie było jak wspomnienie otwierania tych pierwszych prezentów od Mikołaja. Towarzyszyła im ciekawość czegoś innego i to właśnie dostałam. Coś innego – innego niż wszystkie kosmetyki, jakie w życiu widziałam na półkach sklepowych i jakie rozpakowywałam.
Już otwierając z dziecięcym uśmiechem pierwszą tubę miałam „na nią plan”… Pomyślałam, że wrzucę do niej płatki kosmetyczne, do drugiej – patyczki, co do reszty już nie miałam problemu, bo moje utalentowane rysowniczo dziecko zawyrokowało: „Ale genialne! Biorę je na pojemniki do moich przyborów”.
Cóż było robić? Waciki muszą poczekać, aż zamówię kolejną porcję. Patyczki też. Jednak oddałam je dziecku z przyjemnością. W końcu… nie ma nic lepszego niż dać drugie życie rzeczy 😉 A możliwości z resibo są nieograniczone. Wrażeniami kosmetycznymi też się pewnego dnia podzielę 🙂
[…] jest też wersja „dla leniwych”. Bez malowania, oklejania, rozcinania itp. itd. O drugim życiu rzeczy, konkretnie właśnie tuby, która służy nam za pojemnik na pędzle, patyczki kosmetyczne, waciki […]