Eko święta… Myślicie, że to możliwe? Co roku mamy dylematy. Choinka żywa czy sztuczna? Cięta czy w doniczce? Karp z hipermarketu czy z ulicznego jarmarku? Prezenty praktyczne czy kompletnie niepraktyczne? I jak wybrać dobre prezenty eko? Do tego dochodzi odwieczna wojna barszczu z grzybową i przedświąteczne kłótnie mamy gotowe 😉 Mam trochę wiedzy, doświadczeń i przemyśleń w tej materii, którymi postanowiłam się z Wami podzielić, zanim mąż posprzecza się z żoną o drzewko, a córka z ojcem o karpia 🙂 Dziś część pierwsza…
Choinka
No właśnie – to jeden z ważniejszych dylematów. Żywa czy sztuczna? A jeśli żywa, to cięta czy w doniczce? A jeśli sztuczna, to są takie z materiałów eko? Był swego czasu taki trend, zgodnie z którym choinki z tworzywa sztucznego kupowali nawet domorośli ekologowie, bo poszła fama, że w ten sposób chronimy lasy przed utratą cennego drzewostanu. O tym, jak to jest z tymi lasami, ich ochroną i np. produkcją papieru, już kiedyś pisałam. Prawda jest bowiem taka, że to, co leśnicy robią w lasach, nie bez powodu nazywa się gospodarką leśną.
Ich działalność to umiejętne kształtowanie drzewostanu, którego elementem są m.in. z jednej strony regularne zadrzewianie (zwane też zalesianiem), jak i regularne wycinki. Po co? Mniej więcej w takim samym celu jak uprawiając w ogródku marchewkę w miejscach, w których posialiśmy nasiona zbyt gęsto, robimy tzw. przerywanie, aby marchewki urosły nam dorodne i zdrowe. Bo każda roślina musi mieć miejsce, żeby się rozrosnąć. Albo tam, gdzie stoją słupy energetyczne i zbyt wysokie drzewa zagrażałyby im.
Powodów jest więcej, ale najważniejsze – że trzeba te drzewa czasem wycinać i już 🙂
Wróćmy jednak do naszego dylematu, czyli choinki z tworzywa sztucznego. Wielu wydaje się, że skoro kupujemy coś, co nam posłuży na dłużej, jak choćby butelki, które myjemy i wykorzystujemy ponownie, to jest eko. I tak, i nie. Sztuczna choinka nie jest obojętna dla środowiska ani na początku, ani na końcu swojego żywota. Wykonana z tworzyw sztucznych zawierających substancje ropopochodne, produkowana z wykorzystaniem nieodnawialnych źródeł energii, jak gaz, jest po prostu niebezpieczna dla środowiska już od momentu powstania. Załóżmy jednak, że taką właśnie wybraliśmy. Ma swoje zalety – nie kłuje, w domu jest czysto, bo igły z niej nie opadają, jest równiutka, więc łatwo rozmieścić ozdoby. I tyle. W dodatku po kilku latach jej żywot też się kończy. Zamiast zdobić, zaczyna szpecić. I co zrobić ze starą sztuczną choinką? Na śmietnik! Tyle że musi trafić do odpadów zmieszanych, bo jest wykonana z tak różnych rodzajów tworzyw, że ciężko poddać ją recyklingowi.
Trafia więc na wysypisko i… truje środowisko nawet do 1000 lat! Rozkłada się bardzo wolno, a do środowiska przedostają się same szkodliwe substancje, jak gaz wysypiskowy czy związki chloru.
Tu mamy pierwszą i niejedyną wyższość choinki żywej nad sztuczną. Bo gdy trafi ona na wysypisko, zachowuje się dokładnie tak jak martwe drzewo leżące w parku czy w lesie – rozkłada się szybko, w zaledwie kilka do kilkunastu lat, stając się ważną częścią podłoża, na którym samo wcześniej rosło, będąc miejscem do życia dla wielu różnych gatunków zwierząt i roślin.
Nie musimy się więc martwić, że kupując żywą choinkę postępujemy wbrew naturze.
Skoro już wyjaśniłam Wam, czemu warto wybrać drzewko żywe, zastanówmy się jeszcze, czy cięte, czy w doniczce. Jedne i drugie mają swoje zalety, choć doniczkowe wymagają więcej zachodu. Powinny je przede wszystkim wybierać osoby, które mają ogród czy działkę, bo rozumiem, że kupując je nie chcemy jego śmierci 😉 Dlatego też musimy po pierwsze, wybierać drzewko o wysokości nie większej niż 60-80 cm, bo takie jest najlepsze do późniejszego wysadzenia. No i koniecznie bardzo dbać, żeby ziemia w doniczce nie wyschła, żeby go nie przegrzewać (bo w warunkach naturalnych żyje w chłodzie) i po świętach jak najszybciej wynieść ją w chłodne miejsce i nadal dbać o nią, aż do wiosny, żeby ją wówczas posadzić w ogródku.
Jeśli chodzi o mnie, zdecydowanie wybieram choinki cięte. Co prawda gdybym kupiła w doniczce, znalazłabym wśród znajomych takich, którzy mają ogród czy działkę. Ale po pierwsze, nie jest dla mnie obojętna wysokość, a przy doniczkowej możliwości są ograniczone 😉 A po drugie, co baaardzo Wam polecam, od kilku lat kupuję ją bezpośrednio od leśników, więc pieniądze, które za nią płacę, trafiają z powrotem do… lasu! 🙂
Świetne podejście do tematu! Sama póki co w ogóle nie kupuję choinki – jakkolwiek strasznie to nie brzmi 😉 Powody są dość prozaiczne – na Święta jeździmy do rodziców (i do moich, i do przyszłych teściów), dzieci póki co nie mamy, żeby sprawić im choinką radość, za to mamy dwa koty, z czego jeden z nich w połączeniu z choinką na bank spowodowałby katastrofę 😉