Tak… Temat dobrze znany. Bo która z nas nie słyszała o dietach gwiazd i supermodelek, dzięki którym ich cera jest zdrowa i promienna? Pij dużo wody, jedz warzywa, owoce i produkty bogate w zdrowe tłuszcze – przecież wszyscy o tym wiemy, ale jestem pewna, że znacie przynajmniej jedną osobę, która obżera się słodyczami, odżywia na stacjach benzynowych, a zamiast wody wybiera coca-colę i nie ma żadnych problemów z cerą, a inna przestrzega wszystkich zaleceń zrównoważonego stylu życia, a nadal narzeka na swoją skórę.
Dlaczego tak jest? Nie jestem dietetykiem, ale z takimi problemami borykam się od dawna. Właśnie dzisiaj artykuł na ten temat oparty na moich własnych doświadczeniach.
Pierwsze sygnały mówiące o tym, że coś jest nie tak z moją dietą, odebrałam kilka lat temu. Zmieniłam swoje śniadanie – z kanapek przerzuciłam się na muesli z jogurtem naturalnym i owocami. Po kilku dniach zaczęłam się źle czuć – zawroty głowy, osłabienie organizmu. Po kilku godzinach od śniadania czułam się, jakbym miała za chwilę zemdleć. Po zmianie nawyków śniadaniowych problem ustąpił, ale nie zmieniłam całkowicie diety. Po prostu było lepiej z moim samopoczuciem. W 2014 roku postanowiłam zrobić test i przejść na miesięczną dietę bezglutenową, bezmleczną i bezsłodyczową (blisko diety Paleo). Czułam się na niej rewelacyjnie (mimo że wcześniej również zdrowo się odżywiałam) i zauważyłam poprawę cery. Motywacją do zmiany była strona: Tłuste życie, którą bardzo polecam osobom, które zmagają się z problemami gastrologicznymi, endokrynologicznymi, cierpiącymi na choroby autoimmunologiczne czy po prostu mającym problemy z cerą (trądzik, atopowe zapalenie skóry). Dowiedziałam się z niej np. o mapie twarzy – zmiany, które się na twarzy pojawiają, mogą być umiejscowione w takich miejscach, które można przypisać przyczynie problemu, np. jeśli zmiany trądzikowe pojawią się w okolicach brody, możemy przypuszczać, że mamy do czynienia z zaburzeniami hormonalnymi, albo jak w moim przypadku, kiedy pojawiają się na czole, co wskazuje na jelito i nietolerancje pokarmowe.
Zaraz po mojej miesięcznej próbie dowiedziałam się, że jestem w ciąży, więc zrezygnowałam z diety na rzecz dostarczenia dziecku niezbędnych składników (jak się okazało po kilku miesiącach, lepiej byłoby na niej pozostać, ale to temat na oddzielny artykuł). Jednak miałam świadomość, że źle reaguję na nabiał (zauważyłam nowe symptomy) i być może na jakieś zboża.
Około roku byłam na diecie bezmlecznej, aż w końcu zdecydowałam się zrobić testy na nietolerancje pokarmowe. Zmotywowało mnie kolejne pogorszenie samopoczucia i bóle brzucha. Badanie z krwi potwierdziło moje przypuszczenia.
Co to oznacza? Niektóre produkty (w moim przypadku mleko, pszenica, grzyby) po spożyciu powodują negatywną reakcję organizmu. U mnie jest to: ból brzucha, osłabienie organizmu, pogorszenie stanu cery. Mogą to być również inne reakcje: wzdęcia, biegunka, złe samopoczucie, bóle głowy, bóle mięśni i stawów. Nietolerancję pokarmową ciężko jest wychwycić samemu, bo organizm wysyła nam sygnał po dłuższym czasie, może to być nawet po kilku dniach. W przypadku alergii efekt jest widoczny prawie od razu (np. wysypka po czekoladzie), dlatego wg mnie, jeśli macie problemy z cerą, których nie potraficie zidentyfikować, powtarzające się dolegliwości, które opisałam, czy cierpicie na choroby autoimmunologiczne, warto zrobić test na nietolerancję pokarmową – może tu znajdziecie dla siebie ratunek?
Ja osobiście bardzo polecam to sprawdzić. U mnie wszystkie dolegliwości znikają, czuję się znacznie lepiej i wiem, że nie szkodzę swojemu organizmowi. Pytanie, do czego możemy doprowadzić ignorując takie sygnały? Np. do nieszczelności jelita, co wiąże się np. z przenikaniem toksyn do krwioobiegu, które przy prawidłowo funkcjonującym jelicie są usuwane na zewnątrz. A to z kolei prowadzi do obniżenia odporności i możliwości kolejnych powikłań…
Moja Pani dietetyk podpowiedziała mi, jak szybko sprawdzić, czy nieszczelność jelita nas dotyczy – jeśli tak, po zjedzeniu buraka nasz mocz będzie różowy.
Opisałam tę historię, bo często zwracacie się do nas z problemami, których przyczyna niekoniecznie leży, tam gdzie jej szukamy. Dobra, naturalna pielęgnacja jest bardzo ważna! Ale jest to część troski o zdrowe ciało i skórę. Warto pomyśleć o swoim organizmie holistycznie i zacząć z nim współpracować. Jeśli podejrzewacie, że nietolerancje mogą Was dotyczyć, to polecam zrobienie badań z krwi. Z tego, co wiem, nie są one refundowane. Ja robiłam jej u pani Agnieszki Podgórskiej w Świdnicy (tutaj kontakt), więc osoby, które mieszkają w okolicach, mogą właśnie u pani Agnieszki szukać pomocy (wraz z testem otrzymacie fachową poradę i odpowiedź na wszystkie nurtujące pytania dot. nietolerancji). Z kolei jeśli bliżej Wam do Wrocławia, to test możecie wykonać u dietetyk Olgi Lewandowskiej – jej profil znajdziecie tutaj.
Warto zastanowić się nad tym, co podpowiada nam nasz organizm i nie wyciszać wszystkich objawów tabletkami, tylko zerknąć do źródła. Kto o nas lepiej zadba, jak nie my sami? Jak ważna jest troska o zdrowie, potwierdzi mój kuzyn, który kilka dni temu trafił do szpitala z objawami stanu przedzawałowego, a przyczyną był… niedobór potasu. Ma dwadzieścia kilka lat.
Jedzenie to coś więcej niż przyjemność, to również kwestia zdrowego i szczęśliwego życia 🙂
Polecacie jakąś klinikę w Warszawie, która robi takie testy na nietolerancje pokarmowe?
Niestety, do Warszawy nam daleko. My robiliśmy testy za pomocą Food Detective i na ich stronie można sprawdzić, który specjalista je wykonuje: http://www.fooddetective.pl/sprzedaz-i-porady/dietetycy-lekarze-punkty-sprzedazy?idReg=103