Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Urody, co sprowokowało mnie do zastanowienia się nad tym, czym właściwie ta uroda jest. Kiedy mówimy, że ktoś jest ładny, urodziwy? A kiedy – że brzydki? I skąd się właściwie wzięło takie a nie inne patrzenie na ludzi?
Według definicji słownikowej uroda to zespół cech wyglądu człowieka, które pociągają, budzą zachwyt, ale też po prostu “wygląd człowieka” – mówimy, że ktoś ma nieprzeciętną urodę albo przeciwnie – że jest niezbyt urodziwy. Mamy też na przykład typy urody – słowiański, azjatycki, środkowoeuropejski albo wiosna, lato, jesień, zima, albo… androgyniczny (czyli ani męski, ani kobiecy – tak pomiędzy). Ale w przypadku Dnia Urody z całą pewnością chodzi o to pierwsze – czyli te cechy, które budzą zachwyt 🙂
No to co takiego może spowodować, żebyśmy powiedzieli, że ktoś jest urodziwy, piękny? To dopiero zagwozdka, i to w dodatku bardziej dla socjologów i etnografów, bo przecież tyle jest kanonów piękna, ile epok, krajów, kontynentów, plemion itp. itd. I ilu ludzi. Bo kiedyś en vogue była nieco przygrubawa (no, nie oszukujmy się!) sylwetka Marylin Monroe, ściśnięta gorsetem lub obciskającymi majtami, a dzisiaj – króluje typ fitnessowy a la Ania Lewandowska czy Ewa Chodakowska. A jeszcze wcześniej – anorektyczne wieszaki z wybiegów na pokazach mody. A poprzez wieki ten typ zmieniał się w zależności od tego, czy panowała średniowieczna asceza, czy barokowe obżarstwo 🙂
Ale wróćmy do współczesności, bo i tutaj kanony piękna, jak wspomniałam, są różne na różnych kontynentach i w różnych plemionach. Na przykład kobiety Pigmejów, tego plemienia maleńkich ludzi żyjącego w Afryce, aby czuć się pięknymi, zęby spiłowują w spiczaste trójkąty, na górnej wardze robią sobie nacięcia, a ponieważ nie noszą specjalnie ubrań (poza przepaską na biodrach), to swój brzuch (który stanowi ważną część ciała) ozdabiają bogato nacięciami i tatuażami. No i malują ciała. Chcesz być modna wśród Pigmejów? Pomaluj swoje ciało! 🙂
Jakkolwiek może nam się to wydawać okropne, w Afryce powszechne jest okaleczanie się w celu podniesienia urody (!) Przekłuwanie różnych części ciała to normalna praktyka, w plemionach Baluba i Baszilele wyjmuje się dwa przednie zęby (!), a kobietom z plemienia Bororo wycina się dla ozdoby po kilka dziur w uszach, tak żeby małżowiny zwisały prawie do ramion. No i przecież każdy z nas co najmniej raz widział gdzieś w TV lub internetach kobietę z tajskiego plemienia Karen, które nazywa się żyrafami, smoczycami lub po prostu długimi szyjami.
I bądź tu, człowieku, mądry. Czy takie kobiety spodobają się Europejczykom? Czy Europejki spodobają się Pigmejom? 😉 Na to pytanie nie podejmuję się odpowiadać. Co kraj, to obyczaj!
Ale o tym, że uroda ma znaczenie, i to w całej naturze, świadczy choćby świat zwierząt. I tam też jest ciut inaczej niż my tu, w tej środkowej Europie jesteśmy przyzwyczajeni. Bo z kolei w przyrodzie z jakiegoś powodu to samce są bardziej urodziwe niż samice. Taki na przykład paw… a nawet swojska kaczka albo kura (i jej kogut ze swoim nastroszonym grzebieniem). Samica szara, bura, do niczego niepodobna, a samiec – stroszy te swoje pawie pióra i zachwyca nie tylko samice, ale i nas, ludzi.
No i teraz będzie już zupełnie się można pogubić w tych rozważaniach o urodzie, bo… wiecie, dlaczego te samice są takie nijakie? Dlatego że są cenniejsze i trzeba je chronić (!), a szaroburemu łatwiej się ukryć. I to samiec w razie niebezpieczeństwa, swym wyglądem odciąga drapieżnika od samic, które noszą, rodzą i wychowują jego dzieci. Dacie wiarę?!
Na koniec wypadałoby wrócić do nas, ludzi, tych środkowoeuropejskich, tych, wśród których to kobieta od wieków uchodzi za “płeć piękną”, a mężczyzna – za brzydką (choć jak obserwuję niektórych moich kolegów, to od jakiegoś czasu bywa z tym różnie) 😉 Czyżby miało to znaczyć, że to my odciągamy niebezpieczeństwo od naszych “samców”? Znam takich, co by powiedzieli, że przeciwnie – ściągamy na nich niebezpieczeństwo 🙂 W takim razie może musimy się upiększać, żeby być dostrzeżonymi w tłumie innych, równie pięknych? No ale przecież znamy niesamowicie szczęśliwe, nie-piękne pary – jak w tej piosence Grażyny Lobaszewskiej “Brzydka ona, brzydki on, a taka ładna miłość” 🙂
Cóż… bo uroda to chyba coś, co rodzi się gdzieś wewnątrz. Jeśli jesteś piękna i głupia, to po prostu jesteś głupia. Na całe życie i inteligencji już nie nabędziesz, a urodę prędzej czy później stracisz 😉 Lecz jeśli jesteś niezbyt urodziwa, ale niesamowicie inteligentna i zabawna, to jesteś… po prostu piękna wewnętrznie. A to znacznie cenniejsze piękno, bo… nigdy nie przemija. Oczywiście, ideałem jest mieć jedno i drugie, ale to już temat na zupełnie inny wpis – o tym, jak “podciągać” swoje niedoskonałości, podkreślać to, co ładne, tuszować co brzydsze itd. 🙂
PS Na koniec, na marginesie, jeszcze jedna opcja – można być piękną i… zaniedbaną. I takie też znam. Ale tutaj to już tylko budzenie świadomości może pomóc. Ze jest fryzjer, kosmetyczka, tanie odzieżowe sieciówki. A jak kasy za mało – to można i domowymi metodami o siebie zadbać. I tej świadomości w Dniu Urody życzę wszystkim – zarówno kobietom, jak i mężczyznom 🙂 Bo jak widać ze świata przyrody i z historii ludzkości – uroda ważna rzecz. Nic dziwnego, że ktoś wpadł na to, by jej dzień świętować. Więc pamiętaj o tym codziennie – Jesteś Piękna!