Przyjaciółki z „najlepszego miasta do życia na świecie”

Są wakacje, więc postanowiliśmy trochę popodróżować po świecie i przy okazji… poznać klientki Resibo. Dziś nasze klientki Bernie i Jane zapraszają na wyprawę na najmniejszy kontynent świata – do Australii…

Jedna jest piosenkarką u progu kariery, druga – studentką nauk społecznych, która dorabia w kawiarni. Bernie McNaughton i Jane Harvey – przyjaciółki, które połączyło „jedno z najbardziej tętniących życiem miast na świecie” Melbourne (a warto dodać, że od 2002 roku według magazynu „The Economist” jest to „najlepsze miasto do życia na świecie”) – opowiadają o życiu w Australii, o tym, co warto tam zobaczyć i o tym, jak stały się klientkami Resibo.

10898308_10155039142465475_525160779965581343_n

Bernie McNaughton jest piosenkarką. Wkrótce wyda pierwszą płytę. Foto Aleksandar Jason

Obie mają po 23 lata i pochodzą z rolniczego stanu Queensland, a do Melbourne przeprowadziły się półtora roku temu. – Dopiero się tutaj zadomowiłyśmy, więc opowiemy ci raczej o Australii i Australijczykach z perspektywy „dziewczyn z małego miasta” – śmieją się. A jacy są „typowi” mieszkańcy tego kraju? – Ja bym powiedziała, że swobodni, lubiący zabawę, ciężko pracujący i chętnie pomagający innym – mówi Bernie. – Tam, gdzie się wychowałam, typowi „Aussie” tacy właśnie są! Jane dodaje, że to ludzie wyluzowani, ale też gorliwie i ciężko pracujący na swoją karierę. – Cenimy przyjaźń i rodzinę – mówi. – I stanowczo lubimy dobre weekendy i święta. Zrobilibyśmy wszystko, żeby wygrzewać się na słońcu w dobrym towarzystwie. Tutaj, w Melbourne, kochamy sztukę i kulturę, muzykę, dobre jedzenie i… ludzi!

Dziewczyny sporo podróżują po swoim kraju, mimo że Australia jest bardzo rozległa. Obie podkreślają, że to przepiękny kontynent i żaden turysta nie wyjedzie stamtąd zawiedziony. – Ja wychowałam się w małym miasteczku koło Cairns położonym w lesie tropikalnym, więc miałam sporo szczęścia – opowiada Jane. – Jeśli ktoś chce zobaczyć jeden z najpiękniejszych lasów tropikalnych, to polecam wioskę Kuranda, gdzie można zetknąć się oko w oko z historią autochtonów, a całkiem niedaleko jest Wielka Rafa Koralowa, której chyba nikomu nie trzeba rekomendować.

Zarówno Jane, jak i Bernie polecają podróż wzdłuż Wschodniego Wybrzeża. – Koniecznie trzeba zobaczyć Wyspy Whitsunday, Brisbane, zatokę Byrona i plaże w Sydney – mówi Jane. – Zatoka Byrona to jedno z moich ulubionych miejsc: fajne plaże, fajni ludzie i spokojna atmosfera. Byłam też w Adelajdzie, gdzie są wspaniałe krajobrazy, no I na koniec polecam północno-zachodnie wybrzeże Tasmanii. Są tam przepiękne krajobrazy oceaniczne i bardzo mili ludzie!

australia2

Taki znak można spotkać tylko na tym kontynencie

Australijczycy w ogóle dużo i chętnie podróżują. – Często biwakujemy nad rzekami i jeziorami – opowiada Bernie. – Organizujemy wtedy mnóstwo przepysznych grillów. Myślę, że z perspektywy turysty najlepszy pomysł, żeby zobaczyć Australię, to właśnie wynająć samochód i podróżować z miejsca na miejsce – tak jak mówi Jane – wzdłuż Wschodniego Wybrzeża.

Nawet z punktu widzenia kogoś, kto nigdy tam nie był, Australia to wyjątkowe miejsce na Ziemi. Już sama jej historia jest niezwykła. Wystarczy wspomnieć, że kontynent zaczęto zasiedlać dopiero w XVIII wieku. Wcześniej była to terra incognita (ziemia nieznana). Głównymi kolonizatorami Australii byli Anglicy, stąd tamtejszy język to właśnie angielski, ale… – Martwię się, jak ty nas zrozumiesz – śmieje się Jane. – Nasz australijski slang jest taki komiczny, skracamy tak wiele słów, a czasem… wydłużamy. To musi być frustrujące dla osób dwujęzycznych.

melbourne-707519_1280Melbourne, dawniej stolica Australii, a dziś – drugie co do wielkości miasto tego kraju, jest od 12 lat niezmiennie uważane za „najlepsze miasto do życia na świecie”

Zrozumiałam. Ale wciąż nie mogę zrozumieć, czym właściwie jest vegemite – potrawa, której nie zjecie nigdzie indziej. – Szczerze mówiąc to niewielu nie-Australijczyków w ogóle ją lubi i wie, jak się to je – mówi z uśmiechem Bernie. – Vegemite… mniam! – dodaje Jane. – Ja ją jem z masłem orzechowym. Jest pyszna! Co to jest ta vegemite? To… pasta zrobiona z wyciągu z drożdży. Doprawdy, musi smakować dziwnie. Jak mówi Jane, turyści raczej wariują na punkcie Tim Tamów – czekoladowych herbatników. A Bernie… wariuje na punkcie trifle, deseru na bazie biszkoptu, który robi jej babcia. No i oczywiście grill, czyli jak mówią Australijczycy BBQ (barbecue) – narodowy „sport” Australii, przy którym nasze polskie grillowanie musi wypadać naprawdę blado. Dość powiedzieć, że tradycyjnym daniem bożonarodzeniowym są… grillowane krewetki! 😉

A skoro jesteśmy przy Polakach – w Australii, podobnie jak w USA, mamy sporą Polonię. Mieszka tam ponad 200 tysięcy osób pochodzenia polskiego, choć większość z nich, bo aż 90%, ma obywatelstwo australijskie. Bernie i Jane też mają polskich przyjaciół. Co wiedzą o Polsce i Polakach? – Macie złote serca, pyszne jedzenie i… wódkę! – śmieje się Bernie. – No i Resibo – dodaje Jane. – To dzięki naszej polskiej przyjaciółce poznałyśmy te cudowne kosmetyki!

Obie dziewczyny lubią o siebie dbać. Rudowłosa śliczna Bernie – jako piosenkarka, która wkrótce wyda pierwszą płytę – chce dobrze wyglądać podczas występów. Mówi, że jej cera jest bardzo wymagająca. Brunetka Jane – podobnie. Obie mają dojść jasną karnację, co w ciepłym i wilgotnym klimacie zwiększa wymagania związane z pielęgnacją. Obie pokochały więc kosmetyki Resibo.

Jakie są ich opinie?

Jane: „Używam płynu micelarnego. Jest delikatny, ale bardzo skuteczny, nie rozmazuje makijażu, tylko go usuwa”.

Bernie: „Krem odżywczy to dla mnie hit! Fantastycznie się wchłania, świetnie odżywia i nawilża skórę”.

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

3 komentarze
4 maja 2016

Skoro SPF dotyczy tylko promieniowania UVB, jak wysoką ochronę przed promieniowaniem UVA zapewnia krem Resibo? 🙂

19 maja 2016

Skoro SPF dotyczy tylko promieniowania UVB, jak wysoką ochronę przed promieniowaniem UVA zapewnia krem Resibo? 🙂

One Trackback:

[…] Filtry mineralne, które znajdziemy np. w podkładach mineralnych są dużo bezpieczniejsze. Są to przede wszystkim dwutlenek tytanu (TiO2) oraz tlenek cynku. Nie wnikają w głąb skóry, ale pozostają na jej powierzchni, tworząc film odbijający promienie UV. Chronią przed UVB, a także częściowo przed UVA [1]. W przeciwieństwie do większości kremów, wymagających powtarzania aplikacji w ciągu dnia są fotostabile (ich zdolność do ochrony nie zmniejsza się pod wpływem słońca) i nie powodują podrażnień, nie uczulają. Posiadają jednak pewne minusy, jak choćby częściowe ścieranie się, czy bielenie skóry, któremu próbują zaradzić niektóre firmy sięgając po nanocząsteczki dwutlenku tytanu czy tlenku cynku, co spotykało się z głosami sprzeciwu. Obalono jednak ich rzekomą szkodliwość. Organizacja SCCS (Standing Committee on Cosmetics Products) uznała, że filtry mineralne także w wersji nanocząsteczkowej są bezpieczne. [3] […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *