Polacy śmiecą na potęgę. Na chodnikach, na przystankach, w lasach, na łąkach, nad jeziorami, w górach i nad morzem.
Ktoś zrobił jakieś niezobowiązujące badania na ten temat i okazuje się, że tłumaczą to… brakiem kosza w pobliżu! Yyy… serio? Na przystankach kosze przecież są. A kiedy wybieramy się na piknik, zwykle mamy ze sobą przynajmniej jedną reklamówkę. Jaki problem zebrać do niej wyprodukowane przez siebie śmieci, zabrać ze sobą i wyrzucić do najbliższego kosza?
Podobno socjologowie tłumaczą to niechęcią Polaków do wszystkiego, co publiczne. A publiczną służbę zdrowia to by chcieli mieć, prawda? I to szybko oraz na najwyższym poziomie.
Ze śmieciologii stosowanej tłumaczymy się także tym, że inni tak robią 😉 Niezłe. To tak jak z tymi wydeptami na skwerach. Jeden przeszedł, bo krócej, drugi za nim, bo zobaczył zdeptaną trawę i tak oto powstał wydept. Tyle że w tym przypadku przynajmniej ma to sens, co już zaczęli na szczęście zauważać urbaniści i architekci krajobrazu. A ciekawa jestem, co by było, gdybyśmy naprawdę wszyscy zaczęli wyrzucać śmieci gdzie popadnie 😉
Nurtuje mnie też jeszcze inny problem. Zastanawiam się, czy palacze na powyższej plaży, na której próbujemy zażyć przyjemnego wypoczynku, nie mają poczucia estetyki? Oni przecież także chodzą po tych swoich i cudzych niedopałkach. Albo właściciele psów, którzy po nich nie sprzątają. Prędzej czy później jeden czy drugi wdepnie w g… nieswojego psa 😉 Albo ci, którzy wypluwają gumy bezpośrednio na chodnik – im też może się w upalny dzień przytrafić guma… pod butem 🙂
A więc… kochani… tak wakacyjnie, zwłaszcza że upalnie się zrobiło i każdy z nas chętnie pojedzie gdzieś nad wodę, w góry, do lasu, na łąkę itp. itd. choćby na weekend. Czytajcie uważnie z moich ust 😉
NASZE ŚMIECI ZABIERAMY ZE SOBĄ!
Nic się też nie stanie, jeśli przy okazji zabierzemy cudze. Jest nadzieja, że może w tym czystym miejscu już nikt więcej swoich śmieci nie zostawi… W przypadku naszej mentalności – nadzieja niewielka. Ale… od czegoś trzeba zacząć 😉
Miłego, czystego wypoczynku!