Wiosna, wiosna, wiosna – ach, to ty!

Ten krótki, niekosmetyczny wpis piszę 1 marca, czyli w pierwszy dzień astrologicznej wiosny. Tak… Patrząc na okna dachowe mojego mieszkania próżno szukać błękitnego nieba. Bo całe zalepione są warstwą ciężkiego, mokrego śniegu… No cóż, chyba już większość z nas przywykła do tego, że poszczególne pory roku nieco się pokićkały. Ale do wiosny z pewnością już przynajmniej bliżej niż dalej 😉

A bez wątpienia

bardzo blisko jest do naszego dnia – Dnia Kobiet! Jak zwykle z takiej okazji namawiać Was będę do celebracji i świętowania.

Przyznam, że od kiedy zostałam mamą, na małe dopieszczanie samej siebie mam niewiele czasu. A nawet kiedy już się zbiorę na wizytę u fryzjera czy ploteczki w babskim gronie, po godzinie wszystkie mięśnie zaczynają się spinać i wprawiam się w stan gotowości – do reagowania na alarm ze strony mamy lub męża, którym przypadła opieka nad słodkim terrorystą 😉

Na dodatek z każdej strony straszą, że ów stan już nigdy nie minie… Pełna beztroska i skupienie tylko na własnym istnieniu odeszły bezpowrotnie, ustępując miejsce ciągłym rozterkom i walce w mojej głowie – co się dzieje z moim dziecięciem, kiedy mnie nie ma. I nieważne, że jest pod najbardziej kompetentną opieką na świecie – taty lub babci. I wiem, że nie jestem tej postawie osamotniona. Mam nawet wrażenie, słuchając lub czytając na „fejsbukowych grupach wsparcia”, że nie jest ze mną jeszcze najgorzej. Bo przynajmniej wyjdę do tego fryzjera czy na spotkanie z przyjaciółkami…

Ale właśnie Dzień Kobiet to doskonały pretekst, żeby poprzestawiać sobie nieco w głowie i przypomnieć, że oprócz bycia mamą, żoną, pracownicą, szefową, jesteśmy po prostu albo aż kobietami! I z tej tylko okazji zasługujemy na chwilę przyjemności. Więc

apeluję – świętujecie od święta, a jeśli potraficie to i na co dzień. Zróbcie, nie – zróbmy dla siebie coś miłego.

Uciekając od jakiejkolwiek kąśliwości czy złośliwości, życzliwie i bez podtekstów radzę: nie czekajmy na superniespodziankę zorganizowaną przez ukochanego, bo jeśli to nie nastąpi, dzień przyniesie więcej przykrości niż radochy. Same o to zadbajmy. Zróbmy to, co sprawia nam największą przyjemność. Czy będzie to wizyta u fryzjera, kosmetyczki, w salonie masażu, czy spacer po parku, zakup kolejnej pary butów, wyjście do kina, dobra książka, czy choćby wieczór na kanapie z pilotem w ręku – wszystkie chwyty dozwolone. I nasza w tym głowa, żeby partner umożliwił nam takie spędzenie tego dnia, jakiego sobie życzymy. Albo chociaż nikt w tym nie przeszkadzał 😉

Kobietki kochane! Życzę Wam (i sobie) takiego dnia kobiet, jakiego chcecie, a reszta roku niech będzie kontynuacją. W końcu po 8 marca nadal będziemy kobietami… 🙂

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *