Z cyklu „czego to ludzie nie wymyślą”

Przeglądając codziennie różne portale poświęcone ekologii napotykam na przefantastyczne rozwiązania związane z ochroną środowiska, zdrowym stylem życia, odżywianiem itd. Dziś natknęłam się na kolejny produkt, który wywołał u mnie uśmiech w stylu „czego to ludzie nie wymyślą”, a w głowie zakiełkował pomysł na cykl, który – mam nadzieję – przypadnie Wam do gustu. Żeby Was nie zamęczyć, w ramach tego cyklu wrzucę wpis tylko raz w miesiącu. Myślę, że tyle wystarczy, żeby wzbudzić także Wasz uśmiech nad pomysłowością gatunku ludzkiego 😉

Ale najpierw anegdota, związana z tytułem cyklu. Otóż miałam kiedyś takiego znajomego. Andrzej miał na imię i był człowiekiem z chyba najniższym IQ, jakie można sobie wyobrazić w gatunku ludzkim. Podejrzewam, że Forrest Gump to przy nim geniusz 😉 Jednak Andrzeja wszyscy lubili, bo w tym swoim wielkim zdziwieniu światem był przepocieszny, zwłaszcza że lubił sobie przy okazji pofilozofować, przez co i nam, znajomym, dostarczał solidnej dawki śmiechu. A z Andrzejem i wymyślaniem było tak. Znając jego zamiłowanie do „wymądrzania się”, niektórzy z nas lubili go podpuszczać, dyskutując np. nad tym, co by się jeszcze przydało w kwestii udogodnień. Np. telewizor, który sam robi drinki itp. I zawsze pytali Andrzeja, co on o tym myśli – czy taki wynalazek jest możliwy. A on na to, wielce zacietrzewiony, bo bardzo wierzył w nieograniczoność ludzkiej kreatywności: „A co ty myślisz? Jak ludzie takie na przykład atomy powymyślali, to czegoś takiego nie wymyślą?!”

A więc… moi drodzy – skoro „wymyśliliśmy” atomy, to… potrafimy wymyślić na przykład… książkę do picia! Serio. Wyczytałam to dzisiaj w sieci.

Książka de facto do picia się kompletnie nie nadaje, ale za to jej karty są zrobione ze specjalnej, wysokiej jakości bibuły filtracyjnej powleczonej dodatkowo nanocząsteczkami srebra albo miedzi. Dzięki temu, że jony srebra lub miedzi mają ładunek dodatni, a bakterie pływające sobie beztrosko w wodzie – ujemny, jony metali przylegają do nich i obciążając powodują, że drobnoustroje nie mogą się poruszać, a w ślad za tym – obumierają, a woda przelana przez naszą „książkę do picia” staje się czysta jak łza i z powodzeniem możemy ją pić. Wydajność takiej książeczki jest niespotykana, bo tylko jedna kartka może oczyścić do 100 litrów wody!!! Co więcej – to jedyna książka, z której możesz wyrwać kartkę i żaden księgarz ani bibliotekarz Cię za to nie zlinczuje. A więc… otwieramy książkę, czytamy stronę, wyrywamy ją, umieszczamy w uchwycie filtra, wlewamy wodę i… na zdrowie! 😉

Tzw. drinkable book to efekt współpracy organizacji non-profit WATERisLIFE i pAge Drinking Paper z dr. Theresą Dankowich z Uniwersytetu Stanowego w Wirginii. Niestety, „książka do picia” nie jest jeszcze w sprzedaży. Ale… wszystko przed nami. Czego to ludzie nie wymyślą! 🙂

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *