Jesienny klimat sprzyja porządkom, również tym na naszej twarzy. Jeśli jeszcze nie wybrałyście swojego zabiegowego faworyta, za pomocą którego odświeżycie skórę po lecie, przybliżę Wam dziś popularny w ostatnich latach zabieg mezoterapii bezigłowej.
Na czym polega i dla kogo jest przeznaczony? Najprościej rzecz ujmując jest to wprowadzanie do skóry substancji czynnych za pomocą głowicy emitującej fale ultradźwiękowe i impulsy elektromagnetyczne. Powstaje tzw. zjawisko elektroporacji polegające na otwarciu nowych miejsc, przez które owe substancje mogą wniknąć.
Efekty zabiegu uzależnione są od użytego środka do pielęgnacji, a mogą to być koktajle regenerujące, przeciwzmarszczkowe, normalizujące, witaminowe, nawilżające. Z moich obserwacji wynika, że najlepsze efekty dają kuracje na cerach dojrzałych. Zabieg poprawia jędrność, napięcie i koloryt skóry. W przypadku terapii cery trądzikowej czy łojotokowej lepsze efekty dają inne formy pielęgnacji, jak mikrodermabrazja, oxybrazja, peeling kawitacyjny czy kwasy owocowe. Jest to więc zabieg skierowany głównie do pań i panów 40+.
Przeciwwskazania do mezoterapii bezigłowej są praktycznie takie same jak w przypadku peelingu kawitacyjnego, tj.:
– metalowe implanty (np. rozrusznik serca, implanty zębowe nie stanowią przeciwwskazania),
– ciąża,
– nowotwory lub kuracje przeciwnowotworowe,
– niewyrównane wady serca,
– guzki niewiadomego pochodzenia.
Jeszcze tylko lekka dygresja a propos nazwy. Zaczerpnięta została od zabiegu mezoterapii igłowej, czyli bezpośredniego wprowadzania koktajli witaminowych i kwasu hialuronowego do skóry za pomocą igły. Mezoterapia bezigłowa miała być nieinwazyjną i bezbolesną, alternatywną formą tego zabiegu. I choć uważam, że za jej pomocą można osiągnąć naprawdę zadowalające efekty, wykorzystanie tej nazwy jest lekkim nadużyciem. Bo niestety żadna metoda nienaruszająca ciągłości skóry nie da nam takich efektów, jak bezpośrednie wstrzyknięcie substancji czynnych. Naskórek stanowi bowiem naprawdę szczelną barierę ochronną, którą nowoczesnym sprzętem tylko częściowo możemy pokonać. Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że odczucia są nieporównywalnie bardziej przyjemne w przypadku „bezigłówki”, a sam efekt wart zachodu:)
Najlepsze rezultaty daje seria zabiegów od 4 do 10 w odstępach 7-, 10-dniowych, ale z powodzeniem można zafundować go sobie jednorazowo w celu odświeżenia i pobudzenia skóry do regeneracji. Oczywiście kosmetyczka, aby zwiększyć działanie, powinna wcześniej wykonać odpowiednio dobrany do cery peeling. Mogą to być wymienione wcześniej mikrodermabrazja, oxybrazja czy kawitacja, co naturalnie spotęguje działanie terapeutyczne zabiegu 🙂