Odwieczny problem Polaków. Przed świętami jest dylemat – żywa czy sztuczna. A jeśli żywa, to czy cięta, czy w doniczce. Po świętach inny problem, dotyczący już tylko tych, którzy wybrali żywą, zwłaszcza tę bez korzeni, czyli ciętą. Co zrobić z choinką?!
Jest już po zwyczajowym deadlinie choinki, czyli święcie Trzech Króli, które obchodziliśmy 6 stycznia.
Kacper, Melchior i Baltazar – niosąc mirrę, kadzidło i złoto – nakazują nam nie tylko napisanie swoich inicjałów kredą na drzwiach, ale też rozebranie świątecznych drzewek. I kiedy już uporamy się z dziesiątkami światełek, bombek, aniołków, pierniczków i innych choinkowych ozdób, stajemy twarzą w igłę z dylematem. No bo jak tak pozbyć się drzewka, skoro niektóre to się nawet się do śmietnika nie zmieszczą?
Niektóre miasta, jak Warszawa czy Wrocław, organizują zbiórki choinek. A PGNiG, w ramach akcji „Ciepło z natury” do końca stycznia będzie je zbierać według ustalonych z miastami harmonogramów.
Wówczas drzewka w postaci biomasy trafią do elektrociepłowni, gdzie zostaną przetworzone na ciepło i energię elektryczną. Jeśli ktoś posiada piec czy kominek, sam może sobie taką energię wytworzyć – wystarczy, że porąbie choinkę i spali jej elementy.
Mało kto wie, że „zużyte” cięte choinki można także podarować ogrodowi zoologicznemu, bo tam przydadzą się z jednej strony na paszę dla zwierząt żywiących się fragmentami iglaków, a z drugiej – igły będą doskonałą ściółką do klatek dla niektórych ptaków.
Jak widać – mimo że cięte choinki mają swoich przeciwników (o, dziwo, nie należą do nich leśnicy, którzy zapewniają, że wycinka lasu jest potrzebna, tak jak „przerywanie marchewki” posianej na grządce) – nawet one są całkiem eko. W prosty sposób możemy je bowiem przywrócić ekosystemowi.