Najprostszym rozwiązaniem są bakalie. Stawiamy sobie miseczkę z pestkami dyni, słonecznika czy orzechów i chrupiemy ukradkiem. Nic dodać, nic ująć. Tak samo możemy potraktować oliwki.
Moim faworytem w kategorii zdrowych przekąsek jest jednak jarmuż. Część osób skrapia go olejem i przyprawami i wrzuca do gorącego piekarnika na kilka minut. Powstają w ten sposób chrupiące i zdrowe chipsy. Ja osobiście jestem takim miłośnikiem tego warzywa, że jestem gotowa jeść liście prosto z krzaka. W marketach również dostaniecie gotowe paczki pociętych i umytych liści jarmużu, więc nie musicie zawracać sobie nawet głowy kuchennymi zabiegami.
Ale kiedy na filmowy wieczór spotykamy się z przyjaciółmi, dobrze jest przygotować coś specjalnego.
W takim przypadku najlepszy przyjacielem kinomaniaka jest sprzęt kuchenny o nazwie mandolina. Jest to płaska tarka, wyglądem przypominająca gilotynę, która kroi warzywa na plasterki. Kosztuje niewiele, a dzięki niej bardzo szybko możemy stworzyć całą misę chrupiących plasterków kalarepy, marchwi, buraka czy cukinii.
Bardziej zaawansowanym kuchennie polecam zrobienie past warzywnych, dipów czy humusu i cięcie warzyw w słupki (marchew, seler naciowy, papryka) gotowe do zamoczenia ich w powyższych mazidłach. Niestety, czynność ta wymaga od nas więcej uwagi, więc jeśli nie chce się mieć gości, dywanu i kanapy wysmarowanych humusem, nie polecam jej przy oglądaniu wciągających thrillerów.
Eksperci zdrowego żywienia dużą uwagę zwracają na to, aby spożywanie posiłku przebiegało w spokojnej atmosferze, by świadomie przeżuwać każdy kęs, nie spiesząc się i rozpraszając innymi czynnościami. Dlatego
najlepiej mieć przekąski pod ręką, lecz korzystać z nich w przerwie na reklamy lub przed rozpoczęciem seansu.
Pamiętajcie, że surowe warzywa czy orzechy mogą być ciężkostrawne w dużych ilościach, a łatwo stracić kontrolę nad wchłanianym jedzeniem, gdy jesteśmy zaaferowani fabułą filmu 😉