“Może zawierać śladowe ilości orzeszków ziemnych” – taką uwagę znajdziemy czytając etykiety wielu produktów, które często z orzeszkami nie mają za wiele wspólnego. Wynika to z faktu, że są one silnym alergenem i w przypadku osób uczulonych nawet śladowe ilości mogą wywołać gwałtowne i niebezpieczne reakcje. A co z pozostałymi konsumentami, czyli znakomitą większością społeczeństwa? Czy też powinna obchodzić orzeszki ziemne szerokim łukiem?
Może jestem czepialska, może wolę dmuchać na zimne… Osobiście unikam jednak fistaszków od kilku lat, odkąd przeczytałam książkę “Nowe zasady odżywiania”, która notabene sporo namieszała w moim jadłospisie. To właśnie dzięki niej dowiedziałam się o potencjalnej szkodliwości spożywania orzeszków ziemnych. Nie chodzi bowiem o same orzechy, którym gwoli ścisłości, genetycznie bliżej do fasoli, ale o sposób ich przechowywania, transportowania i związane z tym zjawisko.
Otóż fistaszki, nieodpowiednio przechowywane bardzo łatwo pleśnieją. Zasiedlające orzeszki grzyby produkują aflatoksynę – silnie rakotwórczą i mutagenną substancję. Wykorzystywana jest ona na przykład przy badaniach laboratoryjnych, aby wywołać u zwierząt raka. Aflatoksyna nie jest wyczuwalna ani smakiem, ani gołym okiem, dlatego trudno zorientować się, czy na danym produkcie występuję. Może pojawić się również na migdałach, orzechach brazylijskich czy kukurydzy. Rozwojowi pleśni sprzyja klimat tropikalny – wilgoć i temperatura. Amerykańska Organizacja do spraw Żywności i Rolnictwa szacuje, że blisko 25% zbiorów jest zainfekowanych aflatoksyną. Na organizm substancja ta może mieć za równo wpływ w jednej dużej dawce, jak i przy przewlekłym regularnym przyjmowaniu przez długi czas. Może ona uszkodzić wątrobę, powodować ogólne osłabienie, upośledzenie wzrostu, rozwoju w tym także umysłowego, zaburzenia trawienia czy spadek odporności.
Czy w takim razie po przeczytaniu tego artykułu powinniście raz na zawsze pożegnać się z masłem orzechowym i gotowaną kukurydzą? Sporadyczne spożywanie zanieczyszczonych produktów nie powinno być dużym zagrożeniem dla naszego zdrowia, warto jednak ograniczyć ich ilość w diecie.
Możemy się bronić przed szkodliwością aflatoksyn, regularnie oczyszczając organizm i naturalnie wzmacniając jego odporność. Osiągniemy to poprzez jedzenie dużej ilości świeżych i dobrej jakości produktów nieprzetworzonych – warzyw i owoców, przez codzienny ruch, świeże powietrze i ekspozycję na słońce. Dodatkowo warto włączyć w dietę jak najwięcej produktów sezonowych i lokalnych, które są najłatwiej przyswajalne dla naszego organizmu, a czas ich transportu, tym samym ryzyko zepsucia się i konieczność konserwacji, jest dużo niższy.