Dlaczego przyszłość jest taka szara?

Zastanawialiście się kiedyś, czemu w filmach o przyszłości rzecz albo dzieje się w kosmosie, albo… w świecie totalnie zdegradowanym, wyniszczonym jakąś katastrofą, wyglądającym jak slums, szarym, brudnym i pozbawionym tego, co my dzisiaj mamy na co dzień, a czego nie potrafimy docenić (no bo jest!) – roślinności? Z jednej strony może to być wynik reżyserskiej potrzeby pokazania czegoś nieznanego jako groźnego, z drugiej – nie ma się co oszukiwać, że są w tym poważne podteksty ekologiczne, i to wbrew pozorom wynikające wprost z dzisiejszych obserwacji naukowców przewidujących przyszłość naszego globu.

Możemy uśmiechać się z przekąsem słysząc „dziura ozonowa” czy „globalne ocieplenie”. Problem w tym, że są to rzeczy, które naprawdę SĄ FAKTEM i sami odczuwamy obecnie ich skutki.

Mimo sporów, czy bardziej winna jest natura, czy człowiek, większość środowisk naukowych jest pewna, że to właśnie nasza działalność, głównie w zakresie emisji tzw. gazów cieplarnianych, powoduje wyraźne ocieplenie klimatu.

Czym są te tajemnicze gazy cieplarniane? Wyobraźmy sobie Ziemię jako gigantyczną szklarnię, która jest ogrzewana tzw. promieniowaniem podczerwonym. Normalnie powinno ono mieć możliwość swobodnego wydostawania się z tej szklarni. Niestety, emitowane przez nas gazy, takie jak para wodna, dwutlenek węgla, metan, freony, podtlenek azotu, znany wszystkim ozon czy wreszcie gazy przemysłowe, tworzą skuteczną barierę, powodują, że

promieniowanie podczerwone (naturalne ciepło Ziemi) nie wydostaje się z niej, tylko zostaje zatrzymane, a temperatura globu się podnosi.

Co dalej? Skoro podnosi się temperatura, to zmienia się klimat (już to odczuwamy, także w Polsce), a ponadto topnieją lodowce, oczywiście, nie na skalę katastroficzną, ale… większość filmów katastroficznych, które są podgatunkiem filmów science-fiction, ma podtekst eko. Człowiek niszczył przyrodę, a teraz przyroda niszczy człowieka. Jak by na to nie patrzeć, coś jest na rzeczy, nawet jeśli podejdziemy do tego z dużym dystansem. Nic dziwnego, że świadomi mieszkańcy tego globu coraz częściej sięgają po rozwiązania chroniące środowisko. Bo pamiętacie mój artykuł o pszczołach sprzed roku? To bee or not to be…

PS Właśnie czytam „Historię pszczół”, debiut dla dorosłych i od razu światowy bestseller norwerskiej autorki książek dla dzieci Mai Lunde. Polecam! To książka nie tylko o pszczołach, ale też o ludzkich relacjach, które – jak wszyscy wiemy – łatwe nie są 🙂

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *