Kraków, który kiedyś słynął ze Smoka Wawelskiego, dzisiaj słynie ze smo…gu 🙂 Niejeden dziennikarz już bawił się podobieństwem tych słów relacjonując, jak to krakowianie chodzą w maseczkach, chorują na choroby płuc, zostawiają auta w domach itp. itd. Miałam możliwość spędzić w tym pięknym mieście kilka dni. Była to też okazja, by zmierzyć się z tym smogiem. A mierzył się z nim mój olejek do demakijażu Resibo.
Jadąc do Grodu Kraka zapytałam przyjaciółkę, jak to jest z tym smogiem. Czy on faktycznie jest odczuwalny, jak sobie z tym radzą itd. Bo bywałam już w Krakowie, ale na dużo krócej. Basia potwierdziła, że smog jest i ma się całkiem dobrze. Jej mieszkanie położone na piątym piętrze osiedla z czasów zimnej wojny na Hucie zaprezentowało mi go w pełnej krasie, gdy pewnego dnia zobaczyłam z okna zabudowania w oddali, których wcześniej tam NIE BYŁO! (serio!)
Okazało się, że były, ale przykryte smogiem. A tego jednego dnia był silny wiatr, który rozwiał mgłę i pyły.
Nie można być w Krakowie nie zwiedzając go, nie szwendając się ulicami od kawiarni do kawiarni, od jednego ciekawego sklepu do drugiego, od jednego historycznego miejsca do innego… Włóczysz się tak i nawet nie wiesz, że nie tylko wdychasz szkodliwe substancje zawarte w tej wiszącej nad miastem mgle, ale też przylepiają Ci się one do skóry. Już pierwszy demakijaż mi to unaocznił, zwłaszcza że Kraków ma do tego wszystkiego beznadziejną wodę, która – mam wrażenie – nie zmywa niczego, a nachlorowana jest tak, że aż się słabo robi. Wrocławska przy niej to źródlanka 😉
Dla mnie, dziewczyny z prowincji, gdzie wodę można pić prosto z kranu, to była terapia wstrząsowa.
Ale mój dzielny rycerz – olejek Resibo – poradził sobie z tym wszystkim wręcz genialnie! Po pierwszym dniu szoku, kiedy skóra zareagowała na tę smogowo-chlorową terapię różnymi krostkami i podrażnieniami, a przede wszystkim wysuszeniem – włączyłam go także do porannej pielęgnacji. I to było to! Problemy zniknęły, a wszystko dzięki olejkowi, którego dzielnie wspierał w tej walce ze smogiem krem odżywczy. Moi bohaterowie! 😉
Pewno się Pani zdziwi, ale krakowska woda jest zdatna do picia prosto z kranu 🙂 Nie wiem skąd wrażenie “chlorowatości”.
Pewno się Pani zdziwi, ale krakowska woda nadaje się do picia prost z kranu. Nie wiem skąd wrażenie “chlorowatości’. Może to przez dużą ilość minerałów 🙂
mozliwe, bo przecież minerały też wpływają na jej “twardość” 🙂