Leśne zastępstwo kawy

Są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez filiżanki kawy… albo trzech. Niektórzy uwielbiają ten napój ze względu na jego aromatyczny zapach, inni, jak ja, traktują go jako deser. Jest też spora grupa, którą kawa po prostu stawia na nogi i odpędza senność. Pomimo swoich niekwestionowanych walorów smakowych, kawa może negatywnie wpływać na organizm – wypłukuje magnez, drażni żołądek i niezdrowo pobudza. Istnieje jednak ciekawy zamiennik, i nie mam na myśli kawy zbożowej.

Żołędziówka to napój przygotowany z palonych orzechów dębu. W tradycji polskiej znany jest od wieków i do XIX wieku, gdy kawa była towarem luksusowym, był powszechnie serwowany. Chociaż, w odróżnieniu od klasycznej małej czarnej nie posiada właściwości pobudzających, świetnie zaczyna się od niej dzień. Spowodowane jest to jej dość wysoką kalorycznością, dzięki czemu zapewnia uczucie sytości.

Żołędziówka pod względem właściwości jest praktycznie przeciwieństwem napoju z prażonych ziaren kawowca. Jest doskonałym źródłem magnezu, potasu i kwasu foliowego. Wzmacnia żołądek, wątrobę i śledzionę. W smaku jest aromatyczna i lekko gorzka. Dobrze komponuje się z cynamonem, kardamonem i imbirem. Serwowana może być podobnie jak kawa – z mlekiem, mrożona, na ciepło i zimno. Przygotowanie polega na gotowaniu zmielonych żołędzi przez kilka minut. Produkt jest tani i dostępny w sklepach ekologicznych stacjonarnych i internetowych.

Chociaż kawa z żołędzi nie zagwarantuje energetycznego kopa, gdy zamykają nam się oczy, jednak swoim działaniem pozytywnie wpłynie na nasze kubki smakowe i nasz organizm. Warto zapoznać się z tym oryginalnym wzmacniającym napojem.

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

3 komentarze
4 maja 2016

Skoro SPF dotyczy tylko promieniowania UVB, jak wysoką ochronę przed promieniowaniem UVA zapewnia krem Resibo? 🙂

19 maja 2016

Skoro SPF dotyczy tylko promieniowania UVB, jak wysoką ochronę przed promieniowaniem UVA zapewnia krem Resibo? 🙂

One Trackback:

[…] Filtry mineralne, które znajdziemy np. w podkładach mineralnych są dużo bezpieczniejsze. Są to przede wszystkim dwutlenek tytanu (TiO2) oraz tlenek cynku. Nie wnikają w głąb skóry, ale pozostają na jej powierzchni, tworząc film odbijający promienie UV. Chronią przed UVB, a także częściowo przed UVA [1]. W przeciwieństwie do większości kremów, wymagających powtarzania aplikacji w ciągu dnia są fotostabile (ich zdolność do ochrony nie zmniejsza się pod wpływem słońca) i nie powodują podrażnień, nie uczulają. Posiadają jednak pewne minusy, jak choćby częściowe ścieranie się, czy bielenie skóry, któremu próbują zaradzić niektóre firmy sięgając po nanocząsteczki dwutlenku tytanu czy tlenku cynku, co spotykało się z głosami sprzeciwu. Obalono jednak ich rzekomą szkodliwość. Organizacja SCCS (Standing Committee on Cosmetics Products) uznała, że filtry mineralne także w wersji nanocząsteczkowej są bezpieczne. [3] […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *