Tydzień temu pisałam o mitach dotyczących prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Bo często tak jest – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I tak samo jak często idealizujemy pracę na swoim – bo mam elastyczny czas pracy, bo mogę poczuć się wolny, jestem panem swojego losu – to kiedy stajemy w obliczu podjęcia decyzji i dzieli nas jeden krok naprzód, aby naprawdę zmienić coś w swoim życiu, to wtedy zaczyna powoli tej odwagi brakować…
Bo przecież nie mam już stałego dochodu, a co będzie jak źródełko się wyczerpie? Mam świetny pomysł, ale nie wiem czy będę w stanie go sprzedać? I tak dalej, i tak dalej… Kawalkada myśli krąży po Twojej głowie i zmierza w niewłaściwym kierunku.
To jest opcja standardowa – większość z nas to przeżywa. Większość z nas ma zobowiązania i po prostu ogrania nas strach przed tak wielką zmianą i podjęciem ryzyka.
Ale co jest też typowe – nasze myślenie w tym momencie wykracza daleko poza zdrowy rozsądek i liczba czarnych scenariuszy dawno przekroczyła normę.
Dlatego w tym tygodniu spróbuję zmotywować niezdecydowanych, bo wierzcie mi, w swoim myśleniu nie jesteście odosobnieni 🙂
Obawy dotyczą najczęściej kapitału. Mamy odłożoną kwotę, albo staramy się o dofinansowanie, ale decydujemy się na rezygnację ze stałych przychodów. Natomiast nasz biznes, w najlepszym przypadku, zacznie przynosić zysk po kilku miesiącach.
Co możesz zrobić? Opcji jest kilka w zależności od indywidualnej sytuacji.
- Zrezygnować ze zobowiązań, których możesz się pozbyć,a których posiadanie nie jest Ci teraz niezbędne: dodatkowy internet, np. na kartę, telefon stacjonarny, jeśli korzystasz tylko z komórki. Moje ulubione: zlikwidować kartę kredytową – jestem szczęśliwa, że udało mi się to zrobić! Mam teraz konto z kartą, która posiada funkcje kredytowej, a ja nie zadłużam się i nie płacę horrendalnych odsetek za korzystanie z karty (nawet jeśli nie masz horrendalnych odsetek i spłacasz zadłużenia w terminie – nie wiem kto tak robi?? – to i tak płacisz za posiadanie karty, konta, ubezpieczenia – zawsze są jakieś opłaty).
Uwaga: z mojego doświadczenia zamykanie karty kredytowej wyglądało tak: dzwonię do banku – nie ma opcji zamknięcia telefonicznie, internetowo, trzeba udać się do oddziału. Idę. Rozmawiam z Panią specjalistką ds. bankowości – ta usilnie próbuje mnie przekonać do pozostania przy karcie, kusi dodatkowymi bonusami. Jestem nieugięta. I w tym momencie Pani dzwoni na infolinię. Taka jest procedura. Po czym daje mi słuchawkę i okazuje się, że to nie koniec – kolejna osoba namawia mnie na pozostanie klientem banku i kusi kolejnymi propozycjami.
Biorąc pod uwagę tak usilne starania, można łatwo się domyślić się, że to nie tylko troska o moją swobodę płatności, ale jeden z lepiej zarabiających produktów finansowych.
- Mądrze kupować. Co to znaczy? Dwa razy oglądać każdą złotówkę? Trochę tak i nie – nie popadajmy w skrajności – nie chodzi o to żeby na wszystko żałować i kupować chińszczyznę. Kup sprawdzony, dobrej jakości towar, który posłuży Ci dłuższy czas. Kupując kilka razy, tą samą rzecz „na promocji”, „bo tanioszka”, często przepłacamy.
- Kupujmy mądrze niech odnosi się również do stałych kosztów. Przykład – w wielu biznesach jest to paliwo. Może na początku, kiedy jeszcze nie zarabiasz, lepiej postawić na sprawdzoną markę i mniejsze spalanie. Na Range Rover’a jeszcze przyjdzie czas, prawda? 😉
- Ważne jest żeby rozplanować swoje wydatki na długo do przodu, najlepiej do momentu kiedy Twój biznes zacznie na siebie zarabiać. Jeśli np. masz kapitał do spożytkowania, to pamiętaj o ważnym punkcie w budżecie jak marketing. Masz na to przygotowane środki, ale na wszelki wypadek nie chcesz jeszcze teraz ich wydawać? Pamiętaj, że zanim działania marketingowe zaczną przynosić efekty, znowu mija czas, więc może lepiej wydać je akurat teraz?
Na zakończenie chciałabym przytoczyć słowa dwóch osób, które miały wpływ na moje podejście do biznesu.
Tim Ferris przekonał mnie w “4-godzinnym tygodniu pracy”, że strach przed brakiem “pieniędzy na życie” jest nieuzasadniony. Zawsze znajdzie się jakaś praca – znacie bezrobotnego, który nie miał jakiejkolwiek propozycji pracy? Ja nie.
Nasz przyjaciel, Mariusz, który ma wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu biznesu, kiedy mieliśmy takie wątpliwości, powtarzał nam, że jeśli stracimy dopływ gotówki i zostaniemy z tym co mamy, to tak naprawdę może okazać się dla nas dużo lepszą opcją.
Po pierwsze skoncentrujemy się na jednym pomyśle i skupimy tu wszystkie działania.
Po drugie – dzięki temu, że budżet się ogranicza, to wzrasta nasza kreatywność i znajdujemy alternatywy, które wcześniej nie były oczywiste. Zapewne więcej czasu minie, zanim osiągniemy wymarzony efekt bez pomocy specjalistów, ale jak wiele się wtedy uczymy – to jest nie do przecenienia.
Bo kto inny lepiej zadba o nasz pomysł jak nie my?