Informowaliśmy Was ostatnio, że Resibo pojawi się w Australii. To będzie nasz pierwszy eksportowy kierunek. Dalej krajów nie było? Pewnie wielu z Was takie pytanie chodziło po głowie. Więcej na ten temat w tym poście, bo Australia, mimo że piękna i ciekawa, nie jest przypadkowym wyborem. A jest to część naszej historii.
Kilka lat temu, kiedy zrobiłam dla siebie olejek do demakijażu, dopracowałam formułę i postanowiłam się nią podzielić z innymi, przekazałam buteleczkę m.in. mojej siostrze Magdzie, mojej przyjaciółce Magdzie (która pisze na tym blogu na tematy kosmetyczne) oraz Magdzie Betlej, mojej szwagierce. Wszystkie trzy kochają olejek do tej pory. Pierwsze dwie zaangażowane są w nasze działania od dłuższego czasu, a od kilku miesięcy zaangażowana jest również trzecia Magda, która mieszka na stałe w Melbourne, w Australii 🙂
Już od dawna w trakcie naszych rozmów, przewijał się pomysł, żeby Magda zajęła się Resibo i wprowadziła naszą markę do Australii. W końcu, w zeszłym roku uznaliśmy, że jesteśmy gotowi na ten krok.
A dzisiaj piszę do Was z Melbourne. Przyjechaliśmy tu, żeby pomóc Magdzie na starcie, przekazać jej nasze doświadczenie, a przede wszystkim podzielić się naszą wizją. Sami również poznajemy Australię. Obserwujemy ten kraj od długiego czasu, ale teraz czas zobaczyć go z innej perspektywy oraz poznać Australijczyków.
“Nasza Australijka” Magda mieszkała już w różnych miejscach w Australii (na świecie też). Najpierw w Perth, na zachodnim wybrzeżu, później w Sydney, a od kilku lat jest w Melbourne. Uwielbia podróżować, kocha dobre jedzenie (jest również dyplomowanym cukiernikiem!) i taniec. Przed Resibo zajmowała się właśnie cukiernictwem zawodowo. Tworzyła cuda w najlepszych restauracjach w Melbourne. Ale jest kolejnym dowodem na to, że powiedzenie “uczyń ze swojej pasji pracę, a nie będziesz musiał ani jednego dnia pracować” nie zawsze jest prawdziwe. Teraz mam nadzieję, że poczuje pasję do pracy w Resibo 🙂
Wejście z Resibo na nowy rynek to dla mnie wielkie przeżycie – kiedy uruchomiliśmy media społecznościowe w Australii, nie mogłam powstrzymać radości, motyle fruwały w brzuchu – od tej chwili nie ma już odwrotu, trzeba spróbować. Ale przygotowania do tego momentu trwały długie miesiące. Musieliśmy podjąć wiele decyzji, które były ogromnie trudne, choć na pierwszy rzut oka się takie nie wydawały. I po raz kolejny – wiele zaryzykować.
Ten wpis jest tylko wstępem do naszej australijskiej przygody. Podzielę się tu z Wami moimi przemyśleniami biznesowymi (np. odnośnie wprowadzenia marki na obce rynki), obserwacjami i mam nadzieję, będę mogła Wam również polecić odwiedzenie pięknych miejsc w Australii 🙂
Proszę, trzymajcie za nas kciuki. Wiem, że zawsze mogę liczyć na słowa i myśli wsparcia od naszych przyjaciół – w takich momentach, kiedy próbuję swoich sił na innym kontynencie, dodają skrzydeł jak nic innego!