Kolejny tydzień z limitem na zakupy spożywcze 10 zł na dzień okazał się dla mnie dużo trudniejszy. I chociaż w ogólnym rozrachunku pomieściłam się w budżecie, miałam dni, gdy robiłam spore zakupy oraz dni, gdy wyczerpywałam zapasy nie kupując zupełnie nic.
Zauważyłam, że trudniej zmieścić mi się w wyznaczonym budżecie, gdy rozluźniam dyscyplinę codziennego przygotowywania minimum dwóch posiłków. Weekend był dla mnie dość intensywny – mieliśmy gościa, z którym sporo czasu przebywaliśmy w mieście. W tych dniach też duża część środków szła na różnego rodzaju kaprysy i zachcianki, uszczuplając mój dzienny przydział. Niemniej zapasy nagromadzone jeszcze w zeszłym tygodniu sprawiły, że w ostatecznie nie przekroczyłam planowanej kwoty.
Na pewno eksperymentowi sprzyja pogoda. Upały sprawiają, że nie jestem głodna i spożywam dużo mniejsze porcje niż zimą czy w chłodniejsze dni. Przyzwyczaiłam się do dwóch dużych posiłków – późnego śniadania i obiadu – oraz małej wieczornej przekąski i w moim przypadku sprawdza się ten rytm lepiej niż 5 małych posiłków dziennie. Poranne porcje kaszy dodają mi dużo energii, a popołudniowe dania bogate w świeże sezonowe warzywa zaspokajają moją potrzebę witamin. Mam nadzieję, że w tym tygodniu uda mi się regularnie gotować.
Przykładowe dania:
sałatka z rzodkiewki, ogórka, cieciorki i roszponki z olejem lnianym
pesto z pestek dyni i zielonych oliwek z makaronem spagetti bezglutenowym
kasza bulgur z jarmużem