Zmiana diety na zdrową wymaga sporej dyscypliny i wyrobienia w sobie pewnych nawyków. Niestety zazwyczaj nie masz czasu by spędzać godziny w kuchni skrobiąc marchewkę, trąc seler i namaczając soczewicę. Pół biedy jeśli uda ci się zrobić zapas na kilka dni do przodu lub spakować porcję jedzenia na cały dzień.
Ale przychodzi taki moment, gdy żołądek przykleja Ci się do pleców a ty jesteś daleko od domu, gdzie czekają na ciebie ekologiczne zdrowe warzywa, humusy i świeżo wyciskane soki. Rozglądasz się po półkach żabki i myślisz sobie – jedno małe „co nieco” przecież nic mi nie zrobi. Ale ten niewinny batonik, krakersik czy wafelek zawiera w sobie pół tablicy Mendelejewa, syrop glukozowo-fruktozowy i tłuszcze trans, które ze zdrowiem nie mają nic wspólnego.
Dlatego proponuję kilka zdrowych zamienników, które w sytuacjach awaryjnych, uratują nas przed złamaniem zasad diety a są dostępne praktycznie w każdym sklepie spożywczym.
- Banan – całkowicie bezproblemowy – nie trzeba go umyć przed zjedzeniem, nie wymaga specjalnych narzędzi do przygotowania, świetnie sprawdza się jako słodka zachcianka, jest sycący, zdrowy (nawet w wersji nie-bio zawiera stosunkowo niewiele chemicznych dodatków). Banany ponadto świetnie regulują trawienie i zawierają dużo potasu. Najbardziej wartościowe są te wpadające w brąz, chociaż zawierają najwięcej cukru.
- Awokado – z dostępnością dużo trudniej, nie jest to bowiem powszechny owoc, ponadto musimy mieć do niego nóż i łyżeczkę, ale za to jest bardzo sycący i świetnie sprawdza się jako smarowidło do chleba lub jego zamienników – szczególnie ze szczypiorkiem czy natką pietruszki.
- Bakalie – orzechy, migdały czy pistacje zaspokoją na szybko naszą potrzebę schrupania. Wybierajmy najlepiej te, które nie wymagają moczenia – brazylijskie, pestki słonecznika czy dyni.
- Słoiczki dla niemowląt – nie jestem zwolenniczką przetworzonej żywności, ale mówimy tu o sytuacjach kryzysowych, kiedy stajemy przed wyborem – puree z marchwi czy słodka bułka z kruszonką. Zaletą dzidziusiowych przekąsek jest przede wszystkim brak konserwantów i dodatkowych przypraw. Wadą niewielka gramatura. Natomiast jeśli służyć mają jako skuteczny środek do zwalczania burczenia w brzuchu, są zdecydowanie lepszą alternatywą.
Przecież na zdjęciu widać ze udo z rozstepami to dwie różne osoby. …
A niby po czym to stwierdziłaś? Ręczę za to, że nigdy nie posunęlibyśmy się do oszukiwania co do efektów po zastosowaniu naszych produktów! Zdjęcia są autentyczne, tak jak historia tu opisana…
Czy balsamu wyszczuplającego można używać w ciąży?
mnie zastanawia to jak to jest z tym kosmetykiem bo jednak z jednej strony naturalny i składowo całkiem ok a na drugim miejscu coś co może powodować zmiany trądzikowe (u mnie akurat to było do zauważenia w miejscach gdzie się nim smarowałam – brzuch). Niestety dla mnie dość nietrafiony zakup a w tej cenie lub lekko wyższej można znaleźć perełki..
U Pani pojawiały się krosty? To jest możliwe? Coś jest tam takiego co by mogło uczulać bo się nie orientuję.
no na to wychodzi że jest możliwe 😉 u mnie tak wyszło może u kogoś też sie tak stało.. nie wiem. w każdym razie nie mam zamiaru ponownie się przekonywać czy znowu coś się pojawi jak bym wróciła. przeszłam od tego czasu przez jeszcze kilka kremów i trafiłam na swój. każdy kosmetyk pasuje często do innej skóry ale o tyle teraz czuje się lepiej że mam w 100 proc. naturalny krem.. serum.. nie wiem. konsystencji to kremowej to on nie ma..
no to nie jestem sama. tez mialam resibo a szybko przeskoczylam na vialise. tez jest naturalny i widze ze coraz czesciej sie takie rzeczy wybiera <3 serducho sie raduje!
[…] swojego produktu! A wyniki okazały się bardzo obiecujące – możecie je przeczytać TU. Czy straciłam jakieś cm w obwodzie po kuracji tym kosmetykiem? Wszystkich zainteresowanych […]
[…] dziewczyny pokazały nam swoje efekty po miesiącu i… nie wierzyliśmy własnym oczom. Całą prawdę o balsamie wyszczuplającym opisała nie tak dawno na blogu Ewelina, właścicielka marki. A ja dzisiaj opowiem Wam inną […]
[…] Paulina Ruta Kc o Cała prawda o balsamie wyszczuplającym […]