Zapraszam Cię do świata Resibo

Cześć, jestem Ewelina. Moja historia z Resibo zaczęła się wiele lat temu.

Jako nastolatka, ale też później, jako osoba dorosła miałam duże problemy z cerą. Naprawdę DUŻE. Szczerze mówiąc, niewiele jest wśród nas szczęściar, które nie miałyby z nią takich czy innych kłopotów, prawda?

Wiem, że jeśli tu jesteś, to też zależy Ci na tym, żeby dbać o swnoją skórę najlepiej jak to możliwe. Tak jak i mnie. Gorzej, kiedy robimy wszystko, co tylko wydaje nam się możliwe, a efektów brak albo nawet stan skóry się pogarsza. Tak właśnie było ze mną. Wiecznie przetłuszczająca się skóra, ciągły nadmiar sebum i najgorsze – wysyp na twarzy 🙁 Czy może być coś gorszego dla nastolatki? Dlatego już jako młoda dziewczyna szukałam sposobów na to, by sobie pomóc. Niestety, w tamtych czasach większość produktów, dla skóry trądzikowej, były na bazie alkoholu. Efekty potrafią być po takiej kuracji opłakane. Początkowo alkohol powodował, że zmiany wydawały się mniejsze (wysuszał), natomiast z czasem, skóra coraz bardziej się przetłuszczała.

Jak to możliwe?

Skóra ma naturalną warstwę ochronną, warstwę hydrolipidową. W jej skład wchodzi sebum, którego tłusta skóra produkuje za dużo, sucha za mało. Alkohol powodował naruszenie naturalnej warstwy hydrolipidowej – co początkowo dla osoby ze skórą tłustą wydawało się ok, ale już po kilku dniach, moja skóra, w obronie, zaczynała produkować sebum więcej i więcej… Co w efekcie prowadziło do zwiększenia ilości niedoskonałości… Wpadłam w błędne koło.

Walczyłam więc i wciąż szukałam kosmetyku idealnego. Radziłam się lekarzy i kosmetyczek. Niestety, bez skutku. A ku mojej coraz większej rozpaczy, mimo że już dawno minął wiek nastoletni, problemy nie zniknęły. Domyślasz się pewnie, że był to mój ogromny kompleks, z którym po prostu nie mogłam przestać walczyć. Ale najczęściej niestety, jedynym rozwiązaniem był mocno kryjący makijaż.

Moje naturalne eksperymenty

Wychowałam się w domu, w którym wielką wagę przywiązywano do cudownych właściwości roślin. Moja mama wychowywała się na wsi, gdzie spędziłam pół swojego życia i zawsze latem, zbierałyśmy zioła, żeby je suszyć i robić z nich napary lecznicze.

Już w dorosłym życiu konsekwentnie poszukiwałam sposobów na moje problemy, tym razem w świecie natury. Tak natknęłam się na różne artykuły o azjatyckich metodach oczyszczania twarzy olejami. Dziś są one coraz bardziej modne i cieszę się, że także Resibo przyczynia się do ich promowania. Ale 8 lat temu ta metoda była kompletnie nieznana. W żadnym polskim sklepie, nawet w internecie, nie byłam w stanie kupić gotowego olejku do demakijażu. Może i dobrze, bo składy niektórych mogłyby przysporzyć więcej problemów i na pewno nie byłyby inspiracją do działania 😉

Czytałam wiele o właściwościach olejów. Znajoma chemiczka podpowiedziała mi w jaki sposób mieszać ze sobą oleje, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Rozpoczęłam testowanie. Już pierwsza moja próba bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Ale do ideału doszłam dopiero po roku prób i błędów, kiedy wymieszałam, w różnych proporcjach, aż 60 różnych olejów i olejków.

W międzyczasie okazało się, że mieszanka, którą stworzyłam i uważałam za dobrze dopracowaną, wysusza skórę przy dłuższym stosowaniu. Teraz wiem jak wielkie znaczenie ma odpowiedni dobór składników i proporcje między nimi. Okazuje się, że są też oleje, które mogą wysuszać skórę, mimo, że nie jest to pierwsza informacja, jaką na ich temat znajdziesz w internecie czy literaturze. To dlatego dzisiaj, kiedy ktoś twierdzi, że taki olejek do demakijażu jak nasz, można stworzyć sobie samemu w domu, że wystarczy tylko wziąć te same oleje, tylko się uśmiecham. Ja wiem, że nie można.

Kosmetyczne odkrycie życia

I kiedy już poprawiłam mieszankę, zbliżało się Boże Narodzenie. Olejek działał na moją skórę doskonale. Wyregulowała się produkcja sebum, zmniejszyły się niedoskonałości. Zmywał fantastycznie makijaż. Postanowiłam więc zrobić mały eksperyment i dać go w prezencie dla najbliższych – rozlałam do buteleczek, ładnie zapakowałam i rozdałam rodzinie i przyjaciołom.

A potem ruszyła lawina. Bo gdy skończył się im olejek, wrócili po więcej. Chcieli go ode mnie… KUPIĆ! A ja nie miałam! I nagle przyszło olśnienie. Zawsze przecież marzyłam o tym, żeby stworzyć własną firmę. Nigdy wcześniej jednak nic nie składało się tak idealnie w obraz tego, co mogłabym robić, żeby jednocześnie była to praca i pasja. Olejek do demakijażu okazał się więc kosmetycznym odkryciem mojego życia! Działał nie tylko na moje problemy, ale też doskonale sprawdzał się przy cerach suchych, wrażliwych, młodych, dojrzałych – po prostu był pielęgnacyjnym ideałem! Dlaczego więc takiego produktu nie można znaleźć na półkach? Z tego powodu zrobiłam go sama. Bo skoro działał tak świetnie na wszystkich moich bliskich, to jest duża szansa, że więcej ludzi będzie z niego zadowolona.

Nieodwracalna decyzja

Postanowiliśmy z mężem włożyć wszystkie oszczędności zgromadzone na mieszkanie w start naszego wspólnego biznesu. Rzuciłam pracę i zaczęłam pracować nad recepturami kolejnych naturalnych kosmetyków pielęgnacyjnych i stworzeniem marki. Wiedziałam, że kosmetyki mają być bezpieczne, zdrowe, wegańskie, pięknie zapakowane, a przede wszystkim – mają DZIAŁAĆ! To były moje najważniejsze cele.

Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy Piotr, mój mąż, robił przelew za zamówienie pierwszej partii produktów. Powiedział do mnie: „Kochanie, czy jesteśmy tego pewni? Bo jak teraz kliknę, to już nie będzie odwrotu”. Kliknął i nie było odwrotu. Potem, żeby wesprzeć nasz wspólny biznes, rzucił własną, dobrze płatną pracę. I jak by tego było mało, dwa tygodnie później dowiedziałam się, że jestem w ciąży…

Tak właśnie zaczynaliśmy – wydaliśmy wszystkie oszczędności, jakie mieliśmy, decydując się na mieszkanie z rodzicami Piotra. Ja byłam w ciąży. Oboje z mężem byliśmy bez pracy. A nasz biznes był czymś kompletnie niepewnym. Słowa nie oddadzą stresu i niepewności, jakie nam wtedy towarzyszyły. Było w nas jednak głębokie przekonanie, że to dobry kierunek, i wiara, że dzięki ciężkiej pracy uda nam się, że zdrowe, naturalne kosmetyki to jest coś, dzięki czemu możemy zmieniać oblicze pielęgnacji Polaków (o ludziach na całym świecie nawet wtedy nie marzyliśmy). Ogromnie wiele zrobili dla nas w tym początkowym okresie rodzina i przyjaciele. Bez nich to wszystko byłoby znacznie trudniejsze. Są zresztą z nami zawsze, niektórzy także z nami pracują!

Jesteś Piękna!

Dziś Resibo to marka, z której mogę być i jestem dumna. W krótkim czasie, mimo wielu trudności, osiągnęliśmy więcej niż w naszych najśmielszych nawet wyobrażeniach. Rozwijamy się z roku na rok, tworzymy kosmetyki, które okazują się kosmetycznym odkryciem życia kolejnych klientów. Ich radość, gdy dzięki naszym produktom pozbywają się wieloletnich problemów z cerą, entuzjazm, z jakim dzielą się z nami swoimi pomysłami, spostrzeżeniami, opiniami, fakt, że chcą nas polecać, to dla mnie rzeczy bezcenne, które napędzają mnie do podejmowania kolejnych wyzwań. Za to jestem niesamowicie wdzięczna!

Mam nadzieję, że moja historia, która stała się też historią mojej rodziny, przyjaciół, coraz większej liczby klientek Resibo i w ogóle – osób, które postawiły na naturalną pielęgnację, przekonała Cię, że warto dbać o skórę, warto szukać tego, co dla niej najlepsze, warto też czasem poeksperymentować, by znaleźć swój pielęgnacyjny ideał. A nawet trzeba, bo skóra szybko Ci się za to odwdzięczy.

W ofercie Resibo nie znajdziesz setek produktów, bo nasz nowy produkt pojawi się na półce, dopiero wtedy, kiedy w 100% jesteśmy z niego zadowoleni. Kiedy uznam, że udało nam się stworzyć coś wyjątkowego w danej kategorii.

Cóż, znasz już naszą historię. Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Cię, żebyś poznała nasze produkty. Jestem pewna, że znajdziesz wśród nich coś dla siebie. A może jeszcze nie wiesz, czego szukasz? Żaden problem! Poczytaj opinie, zajrzyj na naszego bloga, zapytaj eksperta, zamów nasze próbki. Testuj, sprawdzaj i przede wszystkim – nie poddawaj się. Bo gdy już znajdziesz swój ideał pielęgnacji, każdego dnia rano spojrzysz w lustro i powiesz do siebie: „Jesteś Piękna!”.

Ewelina Kwit-Betlej

właścicielka marki, dyrektor kreatywny

PS A na koniec obiecane drugie pytanie: Dlaczego według Ciebie warto jest wybrać naturalną pielęgnację?

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

2 komentarze
16 października 2018

Przepięknie napisane i trzymam kciuki za dalsze powodzenie Resibo ♥️

22 stycznia 2019

Dziękujemy! <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *