Jak się dobrze zagrzać?

Straszny ze mnie zmarzluch.  Zimne dłonie i stopy były moim atrybutem od dziecka. Oczywiście w moim domu uważało się to za rodzinną przypadłość i nikogo to nie niepokoiło. Natomiast odkąd wzięłam swoje zdrowie we własne ręce,  przestałam mieć ten problem.

Od jesieni do wczesnej wiosny pożeram imbir na kilogramy. Kroję go na cieniutkie plasterki lub w kostkę albo ścieram na tarce. Następnie zalewam wrzątkiem, czasem, gdy przestygnie dodaję syropu klonowego lub miodu  oraz cytryny.  Czasem kilka plasterków wyląduje w zielonej herbacie, a w kuchni marynowany imbir jest częstym dodatkiem.

Po prostu uwielbiam to przyjemne pikantne ciepło, które rozlewa się po moim żołądku i dociera do całego ciała. Kubek termiczny z poszatkowanym imbirem jest moim nieodłącznym gadżetem w ciagu dnia.

A wszystko przez gingerole, substancje lecznicze zawarte w tym azjatyckim kłączu. Imbir ma bowiem właściwości przeciwzapalne i przeciwbakteryjne. Gdy rozbiera nas choroba, potrafi szybko postawić na nogi. Na własnym ciele przekonałam się,  że świetnie sprawdza się w bólach reumatycznych zmniejszając obrzęk stawów. Literatura przypisuje mu działanie antynowotworowe, a tradycja uważa go za silny afrodyzjak. Żucie plasterka pomaga przy mdłościach i łagodzi stany zapalne jamy ustnej.

Chociaż pikantny smak może działać drażniąco na żołądek, to jednak znane są przypadki wyleczenia za jego pomocą ze zgagi.

Pamiętajcie, że imbir ma silne działanie, więc przy długim i profilaktycznym stosowaniu należy zachować umiar (2-3 razy dziennie) w dawkowaniu, podczas gdy przy doraźnym wzmocnieniu napar można pić co 2-4 godziny.

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

1 Comment
21 stycznia 2016

na zdjeciu jest topinambur, a nie imbir

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *