Oleje naturalne sposobem na piękne i lśniące włosy

Koki, loki, długie, krótkie, blond, czarne czy rude – są ozdobą każdej kobiety… W zeszłym tygodniu przedstawiłam Wam subiektywny ranking ulubionych olejów do pielęgnacji skóry. Dziś temat pokrewny, ale wciąż pozostajemy w klimacie olejków, z tą różnicą, że zajmiemy się włosami 😉

Trudno stworzyć uniwersalną listę, bo tak jak rodzajów cery, tak i rodzajów włosów jest mnóstwo. Każdy ma swoje indywidualne cechy, predyspozycje. Innej pielęgnacji wymagają proste, innej – kręcone pukle. Cechą wspólną wynikającą głównie z pośpiechu czy chęci poprawienia natury jest przesuszenie, bowiem niemal każda z nas, niezależnie od tego, czy farbuje włosy, czy nie, używa wielu urządzeń i środków do stylizacji – suszarek, prostownic, lokówek, lakierów, żelów, past itd. Każdy z tych sposobów i produktów przyczynia się do przesuszenia i w większym lub mniejszym stopniu niszczenia włosów. Na rynku kosmetycznym dostępnych jest mnóstwo odżywek do czy bez spłukiwania, do każdego rodzaju – kręconych, farbowanych, suchych i zniszczonych, pozbawionych blasku, matowych, z małą objętością, puszących się, łamliwych itp. itd. A w większości przypadków zapewne same przekonałyście się niejednokrotnie, że obietnice producenta nijak mają się do realnych efektów.

Od jakiegoś czasu nastała szczęśliwie moda na olejowanie włosów. I muszę przyznać, że jest to – przynajmniej w moim przypadku – najskuteczniejsza metoda radzenia sobie ze zniszczeniami, jakie funduję swoim lokom. A olejów jest tyle, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Tak jak jednak wspomniałam, ranking ten nie bedzie z pewnością idealną receptą dla każdego. Jeśli macie wymagające, przesuszone, farbowane, wysokoporowate (najcześciej takie są kręcone) włosy, moje rozwiązania powinny okazać się pomocne. Ale i w każdym innym przypadku warto wypróbować choćby niektóre z moich propozycji – może i Wam pomogą.

coconut-796007_1280

1. Olej kokosowy

Mój absolutny ulubieniec. Ma przyjemny zapach, jeśli ma postać stałą wskutek niskiej temperatury, wystarczy rozgrzać porcję w dłoniach i wmasować w suche lub lekko wilgotne włosy. Ja nakładam go na noc po wcześniejszym rozczesaniu i spryskaniu włosów wodą termalną, po czym rano myję dwukrotnie głowę szamponem Alterra. Taki zabieg przynosi naprawdę spektakularne efekty! Włosy są miękkie i łatwo się rozczesują. Ten olej z powodzeniem możecie również zastosować jako serum na zniszczone koncówki nakładając odrobinę na wilgotne po myciu końce.

2. Olejek rycynowy

Ten specyfik powoduje lekkie ciemnienie włosów, dlatego osobom go stosującym polecany jest w formie kuracji tylko na końcówki, no i oczywiście na osłabione brwi i rzęsy. Ja znalazłam sobie nieco inny sposób jego użycia. Sporządzam z niego mieszankę w butelce z rozpylaczem. Pół buteleczki olejku (dostępny w aptekach) mieszam z wodą termalną lub tonikiem, można dodać kilka porcji ulubionej odżywki, potrząsnąć i spryskać ową mieszanką włosy na noc lub przynajmniej na godzinę przed myciem.

plum-852786_1280

3. Olej z pestek śliwek

Do wypróbowania podrzuciła mi go jakiś rok temu Ewelina (twórczyni kosmetyków Resibo) i okazał się prawdziwą perełką. Jest dość lekki, więc z powodzeniem nakładam go na całą długość włosów, a nierzadko również na twarz – świetnie radzi sobie z podrażnieniami. Bonusem jest bardzo przyjemny, słodkawy zapach 🙂

4. Olej arganowy

Jego wielofunkcyjność jest już legendarna, wygładza nie tylko zmarszczki, ale i pukle. Nadaje się nawet do cienkich i delikatnych włosów, gdyż ich nie obciąża.

morocco-827830_1280

5. Olej lniany

Niezwykle bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, wcześniej był mi znany jedynie jako kuchenny specyfik. Poleciła mi go mama jako entuzjastka zdrowego żywienia. Z powodu rybiego posmaku dla mnie nie do przejścia. A nie zapowiadał się źle, bo zapach jest raczej orzechowy, w przeciwieństwie do smaku… No, ale jakoś trzeba było go wykorzystać. Do włosów okazał się rewelacyjny, szczególnie jako SOS np.po urlopie, kiedy są one skrajnie przesuszone. Można go kupić w aptece, a trzymać należy w lodówce!

6. Olej z masła Shea

A maśle Shea każda słyszała. Wszak jest dodatkiem do odżywek, maseczek, balsamów, kremów, mleczek, a przecież samo w sobie jest najlepszą odżywką! Nawilża, uelastycznia, łagodzi podrażnienia suchej skóry głowy. To produkt, którego kupna nie pożałujecie. Bo wykorzystać go można na każdą partię ciała, ale i większość rodzajów włosów będzie go dobrze tolerować. Nakłada się podobnie do oleju kokosowego, czyli najpierw należy ogrzać porcję masła w dłoniach i nałożyć na suche lub lekko wilgotne włosy i zostawić na godzinę lub całą noc.

Olejowanie włosów to moim zdaniem najlepsza pielęgnacja, jaką możemy im zafundować. Przy suchych i zniszczonych spokojnie możemy wykonywać taki zabieg 1-2 razy w tygodniu, najlepiej na całą noc, a rano umyć dokładnie włosy delikatnym szamponem. Jeśli obawiacie się zatłuszczenia poduszki, połóżcie na nią mały ręcznik. Kiedy włosy odzyskają odpowiednie nawilżenie, możecie zredukować ilość zabiegów do 2-3 w miesiącu, a oleje stosować jedynie na końcówki na świeżo umyte, wilgotne włosy, w minimalnej ilości. To duuużo lepsze niż silikonowe serum czy inne świństwa. 🙂

Jak zwykle zachęcam Was do podzielenia się z nami informacją, jakie oleje kochają Wasze włosy.

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

2 komentarze
19 sierpnia 2015

Fajny artykuł, jednak małe sprostowanie- olej kokosowy do wysokoporowatych, farbowanych i kręconych włosów spowoduje raczej puch niż nawilżenie. Do niskoporowatych jest już jednak super 🙂

28 sierpnia 2015

To na moich w takim
razie jest ok – byłam zadowolona z efektów, a swoje włosy oceniłabym jako niskoporowate własnie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *