Żółty, żółtszy, najżółtszy

Letnie łąki eksplodują kolorami. Czerwone maki, różowa koniczyna, biały rumianek, niebieskie chabry… Ale u schyłku lata dominantą staje się żółć. Tydzień temu mowa była o nawłoci, dziś kolejny przedstawiciel tego koloru – wrotycz.

Na pierwszy rzut oka, a właściwie nosa, wrotycz uderza intensywnym zapachem. Niekoniecznie jest to przyjemny zapach, można rzec,  że wręcz odpychający i nie jest to tylko opinia homo sapiens.  Wrotycz bowiem jest rośliną o bardzo silnym działaniu,  co znaczy,  że łatwo go przedawkować. Część literatury uznaje go wręcz za roślinę trującą.

Truje nie tylko ludzi,  od wieków wrotyczowe napary stosowane były wewnętrznie jako środek przeciw pasożytom, a zewnętrznie – na wszawicę. Z powodu swoich właściwości zwiększania ukrwienia równie skutecznie pobudzał miesiączki, co powodowało poronienia.

Wyciąg alkoholowy przedawkowany uzależnia i ma właściwości halucynogenne. A także może spowodować kołatanie serca, wymioty, śpiączkę i nudności, więc nie próbujcie tego w domu.

Napar z wrotyczu w naturalnym ogrodnictwie używany jest jako środek insektobójczy na mszyce i stronkę.

Nie proponuję spożywania wrotyczu, jeśli nie jesteście doświadczonymi zielarzami lub nie możecie z takimi skonsultować swoich planów. Jeśli jego zapach, podobny do kamfory, was nie odstrasza,  możecie za to w domu powiesić ususzone bukiety – na pewno odstraszą muchy czy komary.

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *